top of page
  • Zdjęcie autoraMałgorzata Wyżykowska

W latach 2011-2012 w 24 krajach przeprowadzono Międzynarodowe Badanie Kompetencji Osób Dorosłych PIAAC (The Programme for the International Assessment of Adult Competencies). Badaniem została objęta grupa osób w wieku od 16 do 65 lat. Polska znalazła się na 19 miejscu pod względem POZIOMU ROZUMIENIA CZYTANEGO TEKSTU. W grupie osób w wieku od 16 do 24 lat uzyskaliśmy zdecydowanie lepszy wynik i znaleźliśmy się na 10 miejscu, ale czy ten wynik może być dla nas satysfakcjonujący? Czy ten wynik potwierdza wysokie kompetencje Polaków, które gwarantują nam efektywne funkcjonowanie we współczesnym świecie? 


Umiejetność czytania ze zrozumieniem rozwijana jest od pierwszej do trzeciej klasy szkoły podstawowej. Co się dzieje z uczniami, którzy nie rozwiną tych kompetencji podczas kilku pierwszych lat edukacji? Czy ci uczniowie na dalszym etapie kształcenia mają szansę na osiąganie sukcesów edukacyjne? 


Od kilku dni zastanawiam się nad korelacją pomiędzy brakiem umiejętności czytania ze zrozumieniem, a trudnościami uczniów w nauce, a dokładniej efektywnym zaprezentowaniem zdobytej wiedzy i umiejętności podczas sprawdzianów i egzaminów. Do tych rozważań skłoniła mnie praca z uczniam ósmej klasy Szkoły Podstawowej Montessori w Toruniu, który dołączył do naszego zespołu po siedmiu latach edukacji w szkole konwencjonalnej. Aby pomóc mu przygotować się do egzaminu ósmoklasisty nauczyciele postanowili raz w tygodniu proponować mu rozwiązywanie zadań egzaminacyjnych z matematyki, by miał szansę zaprzyjaźnić się z narzędziem i wyeliminować reakcję stresową w sytuacji egzaminacyjnej. Mimo dużej wiedzy matematycznej, którą wykazywał podczas indywidualnej pracy z nauczycielami, jego wyniki egzaminacyjne nie przekraczały 10%. Szukając rozwiązań sformułowaliśmy hipotezę, że wysoki poziom kortyzolu podczas sytuacji egzaminacyjnej uniemożliwia mu pełne wykorzystanie jego zasobów. Od początku września 2018 roku do końca lutego 2019 roku nasz uczeń aż 30 razy zmierzył się z egzaminem ósmoklasisty z matematyki. Wielokrotny i  bezpośredni kontakt z narzędziem egzaminacyjnym nie zwiększył liczby uzyskanych punktów, ale stał się dla niego tak powszechny doświadczeniem jak praca projektowa z innych przedmiotów. Systematyczny kontakt z sytuacją egzaminacyjną obala hipotezę, że stras miał wpływ na wyniki jego egzaminów. Poszukując rozwiązań posłuchałam swojej intuicji i zaproponowałam naszemu uczniowi test sprawdzający poziom rozumienia czytanego tekstu. Okazało się, że uczeń ma trudności z rozwiązaniem zadań zaadresowanych do uczniów pierwszej klasy szkoły podstawowej. To odkrycie wywołało serię trudnych pytań - dlaczego przez siedem lat edukacji w szkole podstawowej nikt wcześniej tego nie zauważył? Dlaczego nie rozwinął umiejętności czytania za zrozumieniem na pierwszym etapie edukacyjnym? Co utrudniło mu zdobycie tej kluczowej umiejętności?


Nieustanne poszukiwanie rozwiązań to jedno z podstawowych zadań szkoły, w której każdy uczeń ma indywidualny plan rozwoju. Przystąpiłam do analizy pracy poszczególnych ośrodków mózgu i dokonałam odkrycia, które ma szansę zmienić sytuację nie tylko naszego ucznia, ale także wielu innych ludzi. Ludzi, którzy potrzebują wsparcia w zakresie rozwijania umiejętności czytania ze zrozumieniem, gdyż brak tej umiejętności jest dla nich poważną przeszkodą na drodze do osiągania sukcesów życiowych i edukacyjnych.  


Rozwój umiejętność czytania ma ścisły związek z korą wzrokową - ośrodkiem mózgu, który odpowiada za przetwarzanie informacji wzrokowych. Dotychczas sądzono, że kora wzrokowa przestaje się rozwijać między 5 a 6 rokiem życia. Z badań przeprowadzonych przez pracowników kanadyjskiego Uniwersytetu McMaster wynika, że rozwój tego obszaru mózgu trwa zacznie dłużej - do około 36 roku życia. Co umożliwia wykonywanie ćwiczeń stymulujących korę wzrokową prawie do czterdziestki. Samo ćwiczenie umiejętności czytania ze zrozumieniem może być mało efektywne jeżeli nie podejmiemy działań polegających na zwiększeniu objętości kory wzrokowej. Czyli ćwiczeń, które przyczynia się wzrostu liczby neuronów odpowiedzialnych za przepływu informacji wzrokowych oraz szybsze ich przetwarzanie.


I tu z pomocą przychodzi ŻONGLOWANIE, które wspiera rozwój umiejętności, które bazują na koordynacji oko-ręka: czytanie, pisanie, rysowanie, konstruowanie i wycinanie. Po wprowadzeniu programu nauki żonglowania w wielu szkołach na świecie zaobserwowano, że dzieci, które miały trudności w czytaniu, miały również trudności w żonglowaniu. Gdy nauczyły się żonglować automatycznie poprawiło się ich czytanie. Po sesjach żonglowania nauczyciele zauważyli także wzrost koncentracji uczniów. Naukowcy odkryli, że kora wzrokowa zmienia się już po 7 dniach ŻONGLOWANIA. Obrazowanie pracy mózgu rezonansem magnetycznym dowodzi, że największe zmiany w korze wzrokowej pojawiają się na początku - czyli podczas nauki żonglowania. W trakcie doskonalenia umiejętności nie zaobserwowano już tak znacznego przyrostu komórek w mózgu. Codzienne żonglowanie pomaga także w regeneracji mózgu, co zwiększa efektywność uczenia się. 


Masz trudności ze zrozumieniem czytanego tekstu? Zacznij ŻONGLOWAĆ!


Masz trudności z koncentracją? Zacznij ŻONGLOWAĆ!


Masz trudności ze znalezieniem sposobu na regenerację po dużym wysiłku intelektualnym? Zacznij ŻONGLOWAĆ!


Czujesz się zmęczony po ciężkim dniu pracy? Zacznij ŻONGLOWAĆ!


Żonglować można nawet skarpetkami zwiniętymi w kulkę, a koszt zakupu trzech profesjonalnych piłek to wydatek rzędu 20 zł. Wprowadzenie zajęć z żaglowania podczas każdej lekcji w szkole systemowej jest więc nie tylko możliwe, ale również wskazane. Trening może trwać kilka minut, podczas sprawdzania obecności, więc nie ucierpi na tym realizacja programu nauczania, a korzyści z takiego rozwiązania wypłyną nie tylko na umiejętność czytania, ale także koncentrację i efektywność przyswajania wiedzy przez uczniów.


W Szkole Podstawowej Montessori w Toruniu i w Liceum Ogólnokształcącym REALIZACJA wprowadzamy naukę żonglowania każdego dnia, jako program rozwoju umiejętności tak samo ważnej jak zdobywanie wiedzy i kompetencji z innych przedmiotów objętych programem nauczania


A poniżej instrukcja nauki żonglowania i link do filmu instruktażowego:


Nauka żonglowania w dziesięciu krokach:


1. Żonglowanie to podrzucanie i łapanie.

2. Pierwszy krok to postawa ciała - stoisz z wyprostowanymi plecami z lekko ugiętymi nogami, łokcie powinny być przy ciele i ważne by ręce nie „wędrowały” do przodu.

3. Zaczynamy od ćwiczenia z jedną piłką - podrzucasz piłkę na wysokość swoich oczu. Najpierw wykonujesz ćwiczenia jedną, a później drugą ręką.

4. Drugi krok to przerzucanie piłki z jednej ręki do drugiej. Rzut staraj się się wykonać do środka twojego ciała. Skupiaj się na wyrzucie - to od wyrzutu zależy, czy złapiesz piłkę.

5. Trzeci krok to dwie piłeczki - każda w jednej ręce - podrzucasz na zamianę raz jedną, raz drugą.

6. Czwarty krok- wyrzucasz piłki tak, aby zamieniły się miejscem w powietrzu - kiedy pierwsza piłka będzie na wysokości wzroku wyrzucasz drugą - skup się najpierw na wyrzucie jedną ręką - zaczynając od prawej ręki lub lewej jeżeli jesteś leworęczny.

7. Piąty krok- to samo ćwiczenie wykonuj od drugiej ręki - lewej lub prawej - w zależności od tego, od której zacząłeś w poprzednim ćwiczeniu. 

8. Szósty krok- trenujesz łącząc krok czwarty i piaty - zaczynasz wyrzut raz od prawej, a raz od lewej ręki - prawa, lewa, lewa, prawa. Zwrócić uwagę na rytm, najpierw pierwsza ręka rzuca, potem druga - nie rzucaj jednocześnie.

9. Siódmy krok- trzy piłki - dwie z nich umieszczasz w twojej dominującej dłoni - zaczynasz wyrzut tam gdzie masz dwie piłki i po kolei próbujesz wykonać trzy przerzuty - dwie piłki łapiesz do drugiej ręki.

10. Ósmy krok- wykonujesz ćwiczenie zaczynając z dwiema piłkami w drugiej ręce - próbując wykonać trzy przerzuty.

11. Dziewiąty krok- zwiększasz liczbę wyrzutów - zwrócić uwagę na jednakową wysokość wyrzutu piłek oraz to, że piłki podczas żonglowania powinny być w jednej płaszczyźnie.

12. Dziesiąty krok- żonglujesz!


Obejrzyj film instruktażowy -https://www.youtube.com/watch?v=K-v73CQQrHo

  • Zdjęcie autoraMałgorzata Wyżykowska


Kreatywność - pożądana społecznie, dostępna nielicznym, zwiększa szanse na sukces, podnosi samoocenę i sprawia, że życie nabiera sensu. Każdy z nas miał w dzieciństwie dostęp do szalonych, oryginalnych i innowacyjnych pomysłów oraz nieszablonowych rozwiązań w niemal każdej sytuacji. Kto zabił naszą dziecięcą kreatywność?


Rodzice, nauczyciele, szkoła, społeczeństwo…


Rodzice w imię troski o nasze bezpieczeństwo ograniczali nasze często ryzykowne eksperymenty i próby poznawania tajemnic świata, odkrywania praw grawitacji, wytrzymałości naszych mięśni i nieograniczonych możliwości naszego umysłu. Nasze wynalazki były często udaremniane komunikatami: nie wolno, nie wypada, tak się nie robi, to niebezpieczne, nie możesz, musisz, trzeba, powinieneś. Nauczyciele mówili nam co i jak mamy robić, pokazując tylko jeden, właściwy sposób rozwiązywania zadań, pisania wypracowań, zdobywania wiedzy i uczenia się tego, co uznali za przydatne i właściwe. Szkoła stworzyła nam ramy zachowań akceptowanych społecznie, nie zostawiając miejsca dla naszej indywidualności. Społeczeństwo przygotowało dla każdego z nas niewidzialne pudełko, do którego musimy pasować. W tym długim procesie socjalizacji nie było miejsca dla naszej dziecięcej kreatywności, więc przestaliśmy z niej korzystać. Straciliśmy dostęp do zasobów, które sprawiają, że jesteśmy wyjątkowi oraz niepowtarzalni i pewnego dnia przestaliśmy być najlepszą wersją siebie.


Co możemy z tym zrobić?


Możemy pomóc naszym dzieciom rozwijać ich potencjał, odkrywać niepowtarzalne zasoby, eksperymentować i tworzyć. Możemy wspierać ich kreatywność nie zabierając im wolności. Możemy manipulować otoczeniem tak, by było dla nich bezpieczne. Możemy pozwolić im doświadczać nie zabijając ich kreatywności ograniczającymi komunikatami. Wyeliminuj z Twojego języka nie wolno, to niebezpieczne, nie możesz, musisz, trzeba. Zamiast tego skup się na zdawaniu pytań: Co z tym zrobisz? Jak myślisz? Dlaczego wybrałeś takie rozwiązanie? Pokaż mi jak do tego doszedłeś? Zrezygnuj z ocen i krytyki, zamiast tego powiedz co czujesz i czego potrzebujesz. Zrezygnuj z kar i nagród, pomóż swojemu dziecku rozwijać samodycyplinę, wspieraj jego niezależność i samodzielność, pozwól mu decydować, wybierać i podejmować własne decyzje. Pamiętaj, że kreatywność rozwija się tylko w wolności.

  • Zdjęcie autoraMałgorzata Wyżykowska

Zaktualizowano: 30 cze 2018



BUNT NASTOLATKÓW - dwa, z pozoru niewinne słowa, które połączone ze sobą mogą wywołać lęk, strach, a może nawet przerażenie. Dlaczego mają tak wielką moc? Czy to jest lęk przed nieznanym? A może wynika z naszych doświadczeń - gdy my - dorośli dziś ludzie, sami byliśmy kiedyś nastolatkami? Dlaczego rodzice i nauczyciele obawiają się buntu nastolatków? Dlaczego wizja okresu dojrzewania spędza sen z powiek rodzicom nawet już kilkuletnich dzieci? Dlaczego powstają artykuły i książki, które próbują odpowiedzieć na pytanie - jak poradzić sobie z problemami okresu dojrzewania? Czy to rzeczywiście są problemy? W wielu publikacjach na temat okresu dojrzewania pojawiają się hasła: na wojennej ścieżce, trudny okres, jak przetrwać, pryszczata rebelia, nieuchronne fatum, ten straszny bunt nastolatka. Czy za bunt nastolatków rzeczywiście odpowiedzialne są hormony? Czy każdy rodzic nastolatka doświadczy jego buntu? Czy w każdej szkole okres dojrzewania będzie wyzwaniem i trudnym doświadczeniem dla nauczycieli?


Spójrzmy na bunt nastolatków z trzech perspektyw. Z jednej strony mamy zwiększoną aktywność hormonów, którym przypisuje się nadwrażliwość i zmienność nastrojów, z drugiej młodych ludzi, którzy stawiają opór przed ograniczeniami występującymi w świecie dorosłych, z trzeciej zaś dorosłych, którzy szukają skutecznych sposobów przetrwania w nowej rzeczywistości.


Zadaniem hormonów jest pobudzenie organów do rozpoczęcia lub zatrzymania działań umożliwiających życie i rozwój każdego człowieka. To hormony aktywują rozpoczęcie procesu dojrzewania w organizmach młodych ludzi. Ich odpowiednie stężenie gwarantuje prawidłowy przebieg tego procesu. Istnieje przekonanie, że z powodu zwiększonej aktywności hormonów młodzi ludzie doświadczają nadwrażliwości i zmienności nastrojów, a co za tym idzie, ich buntownicze postawy przybierają na sile. Czy to rzeczywiście może być przyczyna ich często trudnych do zaakceptowania postaw? Gdyby tak było, to jak wyjaśnić sytuację, w której młodzi ludzie spędzając czas w grupie rówieśniczej nie buntują się? A w relacjach z rówieśnikami rzadko doświadczają zmienności nastrojów i nadwrażliwości emocjonalnej? Nie potrzebujemy badań naukowych, by dostrzec tą prawidłowość. Wystarczy obserwacja grupy nastolatków, którzy w towarzystwie rówieśników odzyskują spokój i radość, mimo, że stężenie wydzielanych w ich organizmach hormonów nie spada. W obliczu tych faktów trudno zgodzić się z przekonaniem, że za buntem nastolatków stoją hormony.


Nastolatek jest człowiekiem. Brzmi jak oczywista oczywistość, jednak podkreślenie tego faktu ma duże znaczenie. Wszyscy ludzie bowiem mają takie same potrzeby, różnią nas tylko strategie - czyli sposoby ich zaspokajania. Wszyscy potrzebujemy: miłości, troski o siebie i innych, wsparcia, bezpieczeństwa, przynależności, kontaktu, bycia widziany i słyszanym, uznania, docenienia, dzielenia się, szacunku, pewności, akceptacji, zaufania, harmonii, czułości, dotyku, empatii, spójności, wolności, niezależności, bycia sobą, spokoju, energii, równowagi, wyrażania siebie, przestrzeni, spontaniczności, jakości, uczenia się i rozwoju, celu, rezultatu, postępu, kreatywności, wyzwania, przygody, piękna, różnorodności, uczciwości, zdrowia, planu, porządku, struktury, jedności, stabilności, świętowania, opłakiwania, odpoczynku, relaksu, lekkości, łatwości, efektywności, zabawy, humoru, pasji oraz entuzjazmu.


Deficyty w zakresie zaspokajania potrzeb ujawniają się w postaci nieprzyjemnych emocji, takich jak niepokój, lęk, strach, smutek, irytacja, rozdrażnienie, zniecierpliwienie, zakłopotanie, rozpacz, czy złość. Dbałość o zaspokajanie wszystkich potrzeb jest więc gwarancją odczuwania przyjemnych emocji, takich jak ufność, entuzjazm, ulga, duma, zadowolenie, wdzięczność, wzruszenie, czy radość. Przyczyną przyjemnych, czy też nieprzyjemnych emocji nie są słowa lub czyny innych ludzi, ale nasze zaspokojone lub niezaspokojone potrzeby. Nieprzyjemne emocje pojawiające się u nastolatków, są więc dowodem na to, że ważne dla nich potrzeby są w deficycie.


Jak to jest możliwe, że w rodzinie, czy w szkole, w której do tej pory wszystkie potrzeby dziecka były zaopiekowane, nagle przestały być zaspokajane? Jeżeli sposób funkcjonowania rodziny, czy szkoły, w której dziecko do tej pory było spokojne, zadowolone i radosne nie uległ zmianie, to przyczyn warto szukać w strategiach, które przestały być skuteczne. Być może potrzebę wolności i niezależności małe dziecko zaspokajało wybierając ubrania, zabawki, czy rodzaj zajęć dodatkowych, a dziś te strategie już nie są dla niego wystarczające? Być może strategią na zaspokojenie potrzeby akceptacji i zrozumienia jest dziś przynależność do grupy rówieśniczej, w której nastolatek ma więcej przestrzeni do wyrażania siebie, bycia widzianym i słyszanym? Być może przynależność do rodziny już nie wystarczy, by młody człowiek w pełni zaspokoił potrzebę kontaktu, dzielenia się, wsparcia, bycia sobą i wyrażania siebie z nadzieją, że zostanie przyjęty i zaakceptowany? Nastolatki buntują się przeciwko ograniczeniom, gdy bariery znikają taka postawa przestaje mieć rację bytu, a tą potężną energię mogą zainwestować w kreowanie nowej rzeczywistości.


Rodzice dorastających dzieci stoją w obliczu zmiany sposobu funkcjonowania rodziny. Mogą w związku z tym doświadczać nieprzyjemnych emocji, gdyż ich potrzeby - stabilność, bezpieczeństwo, przynależność, kontakt, uznanie, akceptacja, harmonia, równowaga, czy jedność - są w dużym deficycie. Jeżeli jedyną strategią zaspokajania tych potrzeb były bliskie relacje z dzieckiem, to przywiązanie do tej nieskutecznej obecnie strategii wywołuje postawy obronne - opór, bunt i sprzeciw. Jest to bunt i sprzeciw przed zmianą porządku rzeczywistości, w której zaczynają funkcjonować.


Patrząc z tej perspektywy mamy nowe zjawisko - BUNT RODZICÓW. Rodzice buntują się przeciwko zmianom, na które nie są gotowi. Do tej pory ich pozycja była silna i stabilna. Dzieci słuchały rodziców, liczyły się z ich zdaniem, zgadzały się na proponowany przez nich sposób funkcjonowania rodziny. Panowała harmonia, stabilność i przewidywalność, a sytuacje konfliktowe były dość łatwe do opanowania. Rodzice mieli więc bardzo duży wpływ na sposób funkcjonowania swoich dzieci. Utrata tego wpływu wywołuje silny opór. Opór zaś mówi o tym, że dzieje się coś ważnego. Rodzina, w której dzieci zaczynają dojrzewać wkracza na wojenną ścieżkę. Z jednej strony mamy obóz rodziców, którzy nie chcą utracić statusu quo, z drugiej zaś obóz dzieci, które chcą zaspokajać swoje potrzeby nowymi strategiami. Ta wojna może być krwawa lub cicha, lecz bez względu na jej przebieg nie służy relacji. Warto zdać sobie sprawę z faktu, że nie jest to konflikt z poziomu potrzeb, ale różnicowanie się na poziomie strategii. Osiągnięcie konsensusu jest możliwe, pod warunkiem uświadomienia sobie prawideł dynamiki procesu grupowego.


Każdy proces grupowy przechodzi przez cztery fazy. Pierwsza to integracja. W tym czasie w rodzinie przychodzi na świat nowy człowiek. Dziecko zostaje obdarzone miłością bezwarunkową od pierwszych chwil swojego życia. W rodzinie pojawia się nowy cel - wychowanie potomka - z troską, delikatnością i ogromnym zaangażowaniem, w imię wartości i norm określonych przez rodziców. Wszyscy członkowie rodziny zaczynają odnajdywać swoje miejsce w nowej grupie. Maleństwo na oczach rodziców rośnie, zaspokajając potrzebę bezpieczeństwa, zaufania i akceptacji. Staje się coraz bardziej niezależne i samodzielne. Dwuletni malec zaczyna zaznaczać swoją odrębność przywiązując dużą wagę do samodzielności w wielu obszarach swojego funkcjonowania.


Ten okres w literaturze, często nazywany BUNTEM DWULATKA, to moment przejścia do drugiej fazy procesu grupowego - różnicowania. Już nie jesteśmy do siebie tak bardzo podobni jak wcześniej. Stajemy się bardziej autentyczni i pokazujemy z czym się nie zgadzamy. Zaspokojona potrzeba bezpieczeństwa, zaufania i akceptacji daje nam przestrzeń do pokazywania różnic, z nadzieją, że zostaniemy przyjęci. W tej fazie bardzo ważna jest potrzeba bycia widzianym, słyszanym i akceptowanym, mimo naszej odrębności i wyraźnie kształtującej się tożsamości. Dla rodziców okres różnicowania może być bardzo trudnym doświadczeniem, gdyż stopniowa utrata wpływu uniemożliwia im zaspokajanie wielu ważnych potrzeb. To jest czas na empatię dla siebie i naszych dzieci, na kontakt z emocjami i potrzebami oraz znalezienie nowych, skutecznych strategii.


Po burzliwym okresie kształtowania się odrębności fizycznej naszego maleństwa przychodzi czas na przejście do kolejnej fazy procesu grupowego - współpracy. Między rodzicami a dziećmi występuje wiele podobieństw i różnic, które wybrzmiały w poprzedniej fazie procesu. Teraz obie strony mają dużo przestrzeni na konstruktywną współpracę. Faza współpracy będzie trwała do momentu, w którym dziecko zacznie dojrzewać. W ciągu tych trzech etapów cel procesu, czyli wychowanie potomka został zrealizowany. Nieuchronnie czeka nas przejście do ostatniego, czwartego etapu - zamykania. To jest czas na podsumowanie tego, co wydarzyło się do tej pory w naszej rodzinie. Przed nami długie rozmowy, refleksje, wyciąganie wniosków i budowanie pomostu z nową rzeczywistością.


Pierwszy proces w rodzinie dobiega końca, jeżeli tego nie zauważymy, to nie będziemy gotowi na nowe. A to nowe to życie w rodzinie, w której mieszka z nami nastolatek. To czas na rozpoczęcie nowego procesu, który zaczyna się od integracji. Znowu poznajemy się przez pryzmat potrzeb i nowych strategii, wyznaczamy wspólne cele, ustalamy normy, budujemy bezpieczeństwo, zaufanie i akceptację. Potem przyjdzie czas na świadome przejście przez trzy kolejne fazy procesu - różnicowanie, współpracę i zamykanie - które rozpocznie się z chwilą, gdy nasze dziecko podejmie decyzję o opuszczeniu rodzinnego domu.


Dynamika procesu grupowego ma podobny przebieg w każdej szkole. Jeżeli nauczyciele nie są świadomi zachodzących zmian oraz potrzeb, o które warto zatroszczyć się na każdym etapie procesu, to nie będą w stanie zbudować harmonijnych relacji i realizować założonych celów. Organizacja szkoły dla nastolatków musi zatem ulec zmianie. Współczesna szkoła nie odpowiada na ich potrzeby, generując opór i bunt. Nie stwarza im przestrzeni do zdobywania doświadczeń, odkrywania pasji, zainteresowań i własnych zasobów. Absolwent liceum nie wie kim jest i dokąd zmierza, często wybiera kierunek dalszego kształcenie pod wpływem rodziców i aktualnie panujących trendów. Wiedza teoretyczna zdobywana na lekcjach dziś już nie wystarczy. Świat potrzebuje ludzi samodzielnych, niezależnych, kreatywnych, świadomych swoich uczuć, potrzeb i zasobów. Ludzi, którzy potrafią współpracować, dokonywać wyborów, zarządzać czasem i wykorzystywać zdobytą wiedzę w praktyce. Ludzi, którzy realizując siebie przyczynią się do wzbogacenia życia innych.

bottom of page